Recenzja filmu

Letnia opowieść (2020)
Shûichi Okita
Moka Kamishiraishi
Kanata Hosoda

Jaki ojciec, taka córka?

W "Letniej opowieści" Okita nie sili się na przesadne komplikowanie fabuły, bo doskonale czuje się i w obrębie kina inicjacyjnego, i w konwencji dramatu rodzinnego. Najpierw sięga po gatunek
Współczesne kino japońskie pozostaje dla polskiego widza pewną zagadką. Choć od czasu do czasu docierają do nas filmy nagradzanych na festiwalach mistrzów takich jak Hirokazu Koreeda czy Naomi Kawase, cała masa utalentowanych autorów wciąż czeka na odkrycie. Za dobry przykład niech posłuży Shûichi Okita, którego ujmująca i pogodna twórczość z marszu mogłaby zyskać przychylność szerszej widowni. W jego przepisie na kino liczy się wszak subtelny humor, ogromna empatia względem ekscentrycznych indywidualistów, krzepiący, acz niebanalny przekaz i niespieszny, harmonijny rytm narracji. Reżyser nie próbuje rewolucjonizować języka filmowego ani wyłamywać ram gatunkowych, raczej posiłkuje się sprawdzonymi formułami, które nasyca własną, specyficzną wrażliwością i prześwietla czułym spojrzeniem. Warto rozpocząć wędrówkę po barwnym i inkluzywnym uniwersum Okity od "Letniej opowieści", czyli tyleż najprostszego, co najbardziej uniwersalnego i przystępnego tytułu w jego dorobku.

Twórca oparł scenariusz na motywach mangi Retto Tajimy, a sam film otwiera krótką sekwencją z serialu anime. W warstwie formalnej animacja odgrywa jednak marginalną rolę, chodzi tu o chwilowe wpuszczenie nas do ukochanego, rysunkowego świata głównej bohaterki. Minami Sakuta, bo o niej mowa, jest nastoletnią uczennicą, która trenuje pływanie i uwielbia telewizyjną serię o różowowłosej Koteko. W szkole natrafia na nieco starszego chłopaka, Shoheia Mojiego, dzielącego z nią pasję do wspomnianej, animowanej historii. Shohei ćwiczy się w sztuce kaligrafii, kontynuując rodzinną tradycję i naprowadza Minami na trop jej biologicznego ojca, Tomomitsu Waragaia. Bohaterka mieszka z matką, ojczymem i młodszym bratem, a o tacie ma tylko mgliste wspomnienie z wczesnego dzieciństwa. Brat nowego kolegi, Akihiro, pomaga jej w znalezieniu adresu ojca, który, jak się okazuje, przewodzi tajemniczej sekcie. Zamiast jechać na wakacyjny obóz pływacki, Minami odważy się wyruszyć na spotkanie z Tomomitsu bez wiedzy matki. Przebieg zdarzeń naznaczy nie tylko jej relację z biologicznym opiekunem, ale i z sympatycznym Shoheiem.

W "Letniej opowieści" Okita nie sili się na przesadne komplikowanie fabuły, bo doskonale czuje się i w obrębie kina inicjacyjnego, i w konwencji dramatu rodzinnego. Najpierw sięga po gatunek coming-of-age, by nakreślić jak dojrzewa i ewoluuje więź głównej bohaterki i Shoheia. Nastoletni uczniowie zaczynają od niewinnej znajomości wynikającej ze wspólnych zainteresowań, potem wchodzą w fazę przyjaźni wystawionej niespodziewanie na próbę, by wreszcie odkryć romantyczne uczucie. Reżyser traktuje ich całkiem poważnie, nawet jeśli zauważa na rumieniących się twarzach niezręczność, zawstydzenie i strach przed odsłonięciem nieuświadomionych emocji. Wie, czym są niedole dojrzewania, ale nie demonizuje tego okresu i częściej szuka jasnych stron młodości: beztroski towarzyszącej nadejściu wakacji, optymizmu w starciach z problemami i determinacji w wyznaczaniu swojej przestrzeni gdzieś na uboczu. Bardziej krytycznie spogląda na instytucję rodziny, która w "Letniej opowieści" albo ulega rozpadowi (przypadek z rozstaniem rodziców Minami) albo odrzuca osoby niepasujące do konserwatywnych wzorców (przypadek z odtrąceniem transpłciowego Akihiro przez krewnych).

Okicie daleko do wygłaszania peanów na część domowej wspólnoty, bo, wzorem Koreedy, woli zastanowić się, czy troska, wyrozumiałość i zaangażowanie nie są jej stabilniejszymi fundamentami niż więzy krwi. W końcu protagonistka styka się z biologicznym ojcem niczym z nieznajomym, który odbudowuje rodzicielski autorytet i zdrową relację z nią nie w modelu patriarchalnej hierarchii i obowiązku, lecz partnerskiej wymiany. To samo nazwisko, geny czy ugruntowany w kulturze nakaz posłuszeństwa i szacunku nie wystarczą przecież za trwałe spoiwo związku dwóch autonomicznych jednostek ani egzystującej pod jednym dachem familii.


Autor wzorcowo rozpisuje i inscenizuje też interakcje między Minami i Tomomitsu. Ona podchodzi do starszego przywódcy sekty z pewną rezerwą, napędzana stereotypowymi wyobrażeniami o jego duchowej działalności. Nie dowierza, że ojciec umie czytać w myślach i boi się, iż ma wobec niej nieczyste zamiary. On wykazuje się zaś wielką ostrożnością, by nie zrazić do siebie długo niewidzianej córki i nie zachowywać się jak wydający polecenia, wymagający rodzic, którym nigdy nie był. Kilka letnich, słonecznych dni, które bohaterowie spędzają wspólnie w nadmorskiej okolicy, przemienia się dla Minami w przyspieszony kurs dojrzewania i samopoznania, a dla Tomomitsu w sprawdzian ojcostwa i odpowiedzialności.


Szczególną wagę zyskują tu lekcje pływania, których córka udziela ojcu i na poły komiczne próby nastolatki, by posiąść nadnaturalne zdolności lidera sekty. Okita rejestruje w tych scenach nie tylko powolne przebudzenie się zaufania między krewnymi, ale i zaskakujące podobieństwo nieznających się de facto osób, niezatarte przez upływ czasu i rozłąkę. Jednocześnie z pierwszoplanowymi postaciami "Letniej opowieści" można się błyskawicznie utożsamić, bo reżyser nie eksponuje ich ekscentrycznej natury tak wyraźnie jak w przypadku malarza-pustelnika z "Moriego, siedliska artysty" czy zafascynowanej morską fauną dziewczyny z "Rybiego dziecka". Przeniknięcie ich motywacji i nazwanie najskrytszych pragnień wydaje się na tyle bezproblemowe, że zamiast domysłów i ocen, skupiamy się na współodczuwaniu i wspieraniu bohaterów w dążeniu do głębszego porozumienia.
Największy urok filmu tkwi zaś we fragmentach, w których Okita zawiesza akcję i przy pomocy długich ujęć łapie ulotne, letnie chwile. Spacer Minami i Tomomitsu po opustoszałej plaży, wspólna kąpiel w morzu czy wyczekany seans ulubionego serialu w telewizji to pozornie nieznaczące, narracyjne pauzy, a tak naprawdę sytuacje zapadające najgłębiej w pamięci widza. Wycinki z rzeczywistości, które niemal każdy może dopasować do swoich młodzieńczych doświadczeń i chce zachować jako wlewające odrobinę otuchy i ciepła wspomnienia. Jasne, że zakomponowane na ekranie pejzaże i wywołane przez reżysera wrażenia znamy już m.in. ze "Sceny nad morzem" Takeshiego Kitano, ale unikanie kiczowatego sentymentalizmu i emocjonalna czystość uszlachetniają jego wizję i wytrącają z rąk zarzuty o braku oryginalności. W ostatecznym rozrachunku więc "Letnia opowieść" wpisuje się w poczet spełnionych portretów dorastania, sklejania naderwanych więzi i celebrowania drobnych, wakacyjnych przyjemności.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones